Właśnie przeglądam materiały niedoszłej prezentacji – spektaklu Golgota Picnic Rodrigo Garcii, który
miał być prezentowany na Malta Festival 2014. Dokonałem małego eksperymentu,
skopiowałem wszystkie dostępne teksty: przedruki prasowe, materiały
internetowe, wszelkiego rodzaju listy i polemiki. Wynik jest imponujący – 177
stron znormalizowanego maszynopisu formatu A4! Żadne dotychczasowe wydarzenie
artystyczne po roku 1989 nie doczekało się tak obfitych komentarzy. Gdy dodamy,
że dotyczyło to spektaklu, który się nie odbył, a cześć wypowiadających nie
widziała zapisu wideo, a większość nie miała szansy zobaczyć pokazu na żywo to
można dojść do przekonania, że kolejną dziedziną na której znają się wszyscy
Polacy, po polityce i sporcie, jest właśnie sztuka. Ciekawy to wniosek.
Szkoda, że statystyki mówią co innego. Do filharmonii obywatel naszego kraju
chodzi raz na 126 lat, z innymi instytucjami kultury nie jest lepiej. To dane,
które mogą szokować. Należy zauważyć, że jako społeczeństwo nie jesteśmy
wytrawnymi koneserami sztuki, ale bardzo chętnie komentujemy, a coraz chętniej
żądamy i zabraniamy, to efekt praw demokracji czy swoista natura narodu?
Tegoroczna Malta Festival pozostanie w pamięci stałych widzów jako
miejsce autocenzury dokonanej przez dyrektora Michała Merczyńskiego, nazwanego
na facebooku „DJem Episkopatu Polski”. Ów przydomek to następstwo decyzji o
odwołaniu spektaklu. Jakie były jej przyczyny? Nie ulega wątpliwości, że to
splot kilku czynników. Pierwszy to silne, radykalne głosy kościoła katolickiego
w Poznaniu. Niebezpieczeństwo manifestacji organizowanej na portalach
społecznościowych, w której w dniach pokazów miało wziąć nawet 50 000
osób, a wśród nich, oprócz pań z różańcami, mieli znaleźć się kibice kilku
polskich klubów. I chociaż byłby to obrazek niekorespondujący z salą teatralną,
to sygnały te rozgrzewały atmosferę wokół Malty. Kolejny problem to stanowisko
władz stolicy Wielkopolski, które wymijającymi listami, narzucały samoczynnie
decyzję o odwołaniu pokazów oraz faktyczne umywanie rąk służb zapewniających
bezpieczeństwo, które na organizatorów przerzucały odpowiedzialność za
niespodziewane wydarzenia wokół pokazów. Szkoda, że jak rozgrywają się ligowe
mecze to policja doskonale wie jak poradzić sobie z szalikowcami i
pseudokibicami. Niestety największym zagrożeniem społecznym w końcu czerwca
2014 roku w Poznaniu okazał się teatr i spektakl Rodrigo Garcii. Artystę
środowiska katolickie odżegnały od czci i wiary, podkreślając, że takiego
plugastwa nie chcą oglądać za pieniądze podatników i domagały się odwołania
spektakli. Jest to kuriozalna sytuacja, wszak pokazy miały odbyć się w Sali
Wielkiej Centrum Kultury Zamek. Każdy widz, chcący obejrzeć spektakl musiał
zakupić bilet, tym samym zawierał umowę z organizatorem.
W państwie o reżimie demokratycznym każdy ma prawo do indywidualnego
wyboru spektaklu, wystawy, filmu, który chce obejrzeć. Odgórne zabranianie jest
sprzeczne z konstytucyjną zasadą wolności wypowiedzi artystycznej. W Polsce nie
istnieje cenzura prewencyjna, ale możliwe jest wykorzystanie cenzury
represyjnej, jako następstwo danego wydarzenia artystycznego. Europejska
Konwencja Praw Człowieka, której Polska jest sygnatariuszem, wyraźnie mówi o
możliwościach wstrzymania eksploatacji danego dobra, gdy narusza zasady
moralności czy bezpieczeństwa państwa. Każdemu, kogo uczucia religijne zostały
naruszone, przysługuje zgodnie z Kodeksem karnym, złożenie zawiadomienia do
prokuratury w związku z popełnieniem przestępstwa. Ale nikt nie ma prawa do
administracyjnego, nadrzędnego zakazywania prezentacji artystycznej.
W przypadku poznańskim władze bardzo sprytnie dokonały nacisku na
dyrektorze Merczyńskim, który odwołał pokazy. W tym przypadku mieliśmy do
czynienia ze zjawiskiem jeszcze bardziej niebezpiecznym, gdyż to sami twórcy
się okaleczyli. Autocenzura jest najgorszą formą ograniczenia, bo już nie
czynniki nadrzędne, nadzwyczajne, ale sami dokonujemy kastracji i unicestwienia
zjawiska artystycznego. To jedno z najgorszych doświadczeń w sferze kultury,
które miało miejsce po roku 1989. Owszem nie jest odosobnione, ale wcześniejsze
nie odbiły się takim medialnym echem, a także zaangażowaniem przeciwników i
obrońców spektaklu.
Warto zastanowić się, kim jest Rodrigo Garcia. Kurator tegorocznej Malty
pochodzi z Argentyny, jest reżyserem, autorem tekstów, artystą wideo, aktorem.
Jego spektakle w sposób bardzo sugestywny komentują rzeczywistość, krytykują
konsumpcjonizm i przemoc współczesnego świata. Jego teksty eksplodują jak
bomby, ale dopiero spektakle rzucają na kolana poprzez zastosowane środki. W
Polsce kilkakrotnie mogliśmy oglądać jego przedstawienia, co ciekawe zawsze
spotykały się z falą krytyki, ale nigdy odgórnego zakazu. Najbardziej znamienne
wydarzenia miały miejsce podczas wrocławskich prezentacji w roku 2009, w ramach
rozdania Europejskiej Nagrody Teatralnej, gdzie Garcia został uhonorowany
laurem „Nowe Rzeczywistości Teatralne”. W instalacji Wypadki (Zabić, by zjeść) wykorzystał żywego homara, aby ukazać
ostatnie chwile przed śmiercią i zestawić żywy plan ze scenami wypadków
samochodowych i świata konsumpcji. W Rozsyp
moje prochy nad Mickey’im skontrastował funkcjonowanie ludzi w dawnym bloku
wschodnim z topiącymi się chomikami syberyjskimi. Na widowni ścierały się
frakcje zwolenników i przeciwników, obrońcy praw zwierząt zacięcie atakowali
podczas prezentacji, a następnie złożono zawiadomienie do prokuratury o
popełnieniu przestępstwa. Sprawa została umorzona.
źródło: pch24.pl |
Sześć lat później w Poznaniu nie było dane obejrzeć spektaklu Garcii. Nie
mogliśmy zobaczyć, w jaki sposób postrzega golgotę współczesnego świata, jak
zabija nas konsumpcjonizm i niepohamowany wyścig za dobrami. A wszystkiemu
przyświecać miała muzyka Haydna Stworzenie
świata… Czy tak będzie wyglądał świat kultury od roku 2014? Zakaz, nacisk i
ograniczenie? Czy wkraczamy na nową drogę kultury – nie wolnej, ale
podporządkowanej? Warto zastanowić się, co wydarzyło się w Poznaniu w roku
bieżącym, bo Malta już nie będzie tym samym festiwalem – oazą wolności (a
przecież główne miejsce imprezy to plac Wolno(ści)). Środowisko artystyczne,
obywatele kultury, bardzo silnie włączyli się w dyskurs wokół sprawy Golgoty Picnic. Najważniejsze, aby nie
utracić tego potencjału i walczyć trwale, a nie tylko okazjonalnie o wolność
wypowiedzi artystycznej oraz nie dopuszczać do łamania konstytucyjnych praw
obywateli tego kraju.
autor: Benjamin Paschalski