Kroniki Riddicka - wersja reżyserska

Tak też Riddick wyratował się z kolejnych opałów, zdobywając nowych przeciwników i chroniąc tych których mógł nazwać przyjaciółmi. By jednak obronić swą najmłodszą przyjaciółkę, musiał odejść w najbardziej niegościnne tereny, gdyż największym zagrożeniem dla młodej dziewczyny, był on sam i to co reprezentował. Nie wiedział furianin że zbliża się ciemność innego rodzaju, niż ta gnieżdżąca się w jego sercu, aż wszechświat zadrży przed imieniem Riddick.”

Kroniki Riddicka, trzecia część serii, drugi zaś film pełnometrażowy, tematycznie nie odstaje od poprzedników skupiając się na głównej umiejętności antybohatera, czyli wydostawania się z miejsc oraz sytuacji śmiertelnych a także niemożliwych dla zwykłego śmiertelnika. Są jednak różnice w wykonaniu tego pomysłu, tak w rozmachu jak też w metafizycznej stronie idea ucieczki, w tym wypadku ucieczki przed nieubłaganym losem.

Film prezentuje się rozmachem przestrzeni odmiennym od dwóch poprzednio referowanych części. Ty razem będzie nam dane oglądać wiele planet oraz pejzaży, a każdy z nich choć w swej idei schematyczny, w wykonaniu zapiera dech w pierś i na usta wychodzą słowa piękny. To samo można powiedzieć o różnorodności dekoracji które karmią oczy ostrymi kontrastami oraz inspiracjami reżysera.


Obsada pokazuje swe umiejętności, Vin Disel w tytułowej roli nie demonstruje niczego nowego w swym repertuarze, jednakże osoby które oglądały części poprzednie raczej na to liczą, by znów ujrzeć na ekranie tego kosmicznego Conana i podziwiać jego barbarzyństwo, gdy nie poddaje się społecznym i prawnym zasadom, jak też przesadza w kocich ruchach i efekciarskich scenach akcji.
W roli głównego antagonisty występuje Carl Feore, który to staje na wysokości zadania i emocjonalnym głosem religijnego wizjonera zaprasza nas do swej przeklętej krucjaty. Nie zdziwiłbym się gdyby kilka osób się przekonwertowało, a jeśli nie dla niego to dla oślizgłej i zdradzieckiej gry aktorskiej Thandie Newton, czy też dla dzikich ruchów Alexy Davalos. Postaci epizodyczne są raczej zapadające w pamięć jak choćby rola Czyściciela (Purifier) grana przez Linus Roache’a, która tak kreacją jak samym przedstawieniem roli sprawiła mi dużą przyjemność.
Sama choreografia scen akcji, jak też dołączone do nich efekty specjalne stanowią trzymającą w napięciu przyjemność. Jak już wspomniałem, będziemy tu mieli do czynienia z przesadzonymi oraz przekoloryzowanymi pokazami. Należy także nadmienić że w przeciwieństwie do poprzedników w wszechświat Kronik wkrada się i to z siłą tarana bojowego, tamtejszy odpowiednik magii, oraz sama technologia mająca więcej wspólnego z wyżej wymienioną. Dlatego też osoby które pragnęłyby ujrzeć bardziej realistyczne sci-fi mogą poczuć się zawiedzione, zaś tym którym nie przeszkadza taka mieszanka będą się świetnie bawić i chłonąć sceny z wykorzystaniem nowej zabawki reżysera.
Muzyka jest raczej zapominana, nic nadzwyczajnego ot rytmiczna i głośniejsza przy scenach adrenaliny, cichsza przy rodzajowych, dramatyczna przy emocjonalnych. Nic niezwykłego, nic też złego, przeciętne kawałki które umilają seans lecz nie pozostają z nami po jego zakończeniu.

Dla kogo jest to więc film? Tak dla osób które nie widziały poprzednich części, sam wiele lat temu obejrzałem to dzieło jako pierwsze nie wiedząc nawet o innych częściach, jak dla starych ulubieńców serii. Wciąż jest to film dla ludzi znajdujących upodobanie w kinie fantastycznym w tym wypadku podgatunku fantastyki naukowej, osoby które nie przepadają za tego rodzaju kinem czy też scenami batalistycznymi poczują się znudzone przedstawieniem.

Autor: Bartłomiej Żbikowski

 

.

Pod Paski

Littera nocet

Zobacz nasze autorskie cykle

Młode Sztuki

Jeden i Pół

Park Sztywnych

Park Sztywnych

.

Na Żywca

loża konesera