Tytuł: Lobo Dzieciobójstwo
Autor: Keith Giffen (rys., fabuła), Alan Grant (scen.)
Wydawca: DC, w Polsce TM-Semic (Top Komiks)
Liczba stron, okładka: miękka, 4 numery x ok. 25 stron = ok.
100 stron, w Polsce wydane w jednym zeszycie
Cena: za polskie wydanie ok. 20 zł
Lobo to chyba pierwszy komiks „dla dorosłych”, jaki mi
podsunięto. To także pierwsze pytania ze strony sprzedawców, czy aby na pewno
mam wystarczająco dużo lat, aby go kupować (dopiero potem były problemy z
kupieniem piwa). Skłamałbym pisząc, że wtedy kierowało mną coś więcej, niż chęć
bycia fajnym – a co jest fajniejszego, niż duży gość z czerwonymi oczami,
długimi włosami i łańcuchem z hakiem na ramieniu? Teraz jestem w stanie
wymienić kilka rzeczy, które na takiej liście wyprzedziłyby gościa
uśmiercającego całą swoją planetę, żeby być niepowtarzalnym, ale sentyment
pozostaje. Byłem jednak ciekaw, jak Lobo obroni się czytany po raz pierwszy
teraz, kiedy mam dwadzieścia trzy lata (też pytanie, a niby kto czytał te
komiksy wtedy, kiedy się w Polsce ukazywały, przecież nie pięciolatki?).
Dla tych co nie pamiętają, Lobo to z założenia parodia
komiksów o super bohaterach, ale na przestrzeni kilkunastu historii powstało
unikalne uniwersum (zresztą kilka razy przez samego Lobo niszczone). Ten
hałaśliwy i chaotyczny świat stanowi terytorium polowań międzygalaktycznego
łowcy nagród o imieniu Lobo, którego jedyną dobrą cechą jest to, że (jak sam o
sobie mówił w Ostatnim Czarnianie): „honorowy z niego facio”. No i jest też
zabawny. Poza tym to chodzące zniszczenie. To tak jakby ktoś tego nie wiedział.
W Dzieciobójstwie to Ważniak staje się zwierzyną, na którą
poluje legion jego nieślubnych dzieci, z racji swego pochodzenia skazywanych na
życie w nędzy i wygnaniu we wszystkich zakątkach wszechświata. Aby go schwytać,
zastawiają pułapkę... (uwaga – drobny spoiler) – fałszywą bazę wojskową i
wysyłają do Lobo pismo informujące o powołaniu do wojska. Pomysł przepięknie
absurdalny, choć tym razem wydarzenia zmierzają w jedynym możliwym kierunku
dość prostą drogą (Ostatni Czarnian, Lobo Vs. Mask, czy Kontrakt na Bouga miały
jednak ciekawsze fabuły).
Nie wiem za to, czy to kwestia moich coraz szerszych
horyzontów (ach!), czy rzeczywiście Dzieciobójstwo jest bardziej od innych
komiksów o Lobo przepełnione różnorakimi aluzjami. Z tego co w tej chwili
pamiętam, w Dzieciobójstwie: samolot, którym leci Ważniak, zostaje porwany, a
porywacz żąda, aby skierować go na Kubę (Monty Python); później pojawiają się
dwaj żołnierze „Brutish Empire” w wysokich, niebieskich hełmach, którzy
zwracają się do siebie per „Chipp” i „Dayl” (później nie wiem czemu już wprost
„Chip” i „Dale”), a plan działania wobec intruzów na swoim terytorium formułują
następująco: „Cook ‘Em, Duke ‘Em, Nuke ‘Em!” (sprawdziłem, pierwszy Duke Nukem
pojawił się pod koniec 1991 roku, Infanticide wyszło w 1992, nie znalazłem
również żadnego innego użycia tej frazy); w końcu Lobo bierze udział w
manewrach wojskowych, w których współzawodniczą (jak idiotycznie wygląda to,
skądinąd neutralne i eleganckie, słowo w kontekście tego komiksu) drużyny
Niebieskich i Czerwonych (na siłę widzę w tym aluzję do Parszywej Dwunastki czy
po prostu w USA we wszystkich wojskowych manewrach są drużyny Niebieska i
Czerwona?).
Przyznaję, że miałem niezłą radochę rozszyfrowując te
smaczki, nawet jeśli dostrzegłem coś, czego w zamierzeniu tam nie miało być
(choć nie sądzę). Poza tym, chyba dopiero teraz zacząłem doceniać bałaganiarską
kreskę Giffena nadającą komiksowi niszowy.
Jeszcze jedna rzecz na koniec, raczej luźno związana z
tematem. Polskim tłumaczom komiksów o Lobo zdecydowanie należy się góra
krakersów za przekład takich odzywek jak: „The Main Man” -> „Ważniak”, czy
„Feetal’s Butt” -> „Kurny Flać”. Dopiero teraz, kiedy miałem okazję
przeczytać wypowiedzi Lobo w oryginale, w pełni doceniłem pomysłowość w
tłumaczeniu, ekhm, neologizmów, które wcześniej znałem jedynie po polsku i nie
miałem pewności na ile oddają ducha oryginału.
Ważniak we własnej osobie, w trakcie walki z niejaką Testosterą (jeden z przykładów absurdalnego poczucia humoru twórców)... |
Oraz Chipp i Dayl, dwaj żołnierze "Brutish Empire". |
Tak czy owak Lobo nadal bawi. A jeśli plotki potwierdzą się
i DC rzeczywiście „odmłodzi” Ważniaka tak, że będzie wyglądał jak postać ze
Zmierzchu, jeszcze bardziej zatęsknimy za tą wersją.
http://www.newsarama.com/18756-dc-reveals-new-look-for-lobo-s-first-new-52-appearance-in-what-s-new.html
autor: Stanisław Butowski comicsdilettante.blogspot.com