Zostańmy jeszcze na chwilę przy temacie poważnego traktowania komiksu przez świat, a także tematu będącego jego lustrzanym odbiciem, czyli poważnego traktowania przez komiks świata. Niech materiałem do analizy będzie dziś Maus Arta Spiegelmana – dzieło tak wychwalane i utytułowane, że ciężko o nim napisać coś nowego, ale może i z tego powodu zasługujące na to, żeby być wciąż opisywane i dyskutowane od nowa. Z Mausem zetknąłem się pierwszy raz pod koniec gimnazjum, kiedy prezentowałem przed nauczycielem polskiego jakąś końcową pracę na temat komiksu. Merytorycznie byłem nieźle przygotowany, nauczyciel zadał jednak pytanie, którym zaskoczył mnie od innej strony: czy to MORALNE zrobić komiks, w którym Niemców przedstawia się jako koty, Żydów jako myszy, a Polaków jako świnie (POLAKÓW jako ŚWINIE)? Nie wydaje mi się, żebym odpowiedział wtedy coś mądrego, ale po prawie dziesięciu latach w końcu dopada mnie l'esprit de l'escalier.
Theodor Adorno
twierdził, że „napisać po Auschwitz choć jeszcze jeden wiersz to barbarzyństwo”.
Spiegelman narysował więc komiks. Opowieść składa się z dwóch wątków:
retrospekcyjnego – przedstawiającego losy Władysława Spiegelmana, polskiego
Żyda, ojca autora, od wybuchu wojny do uwolnienia z obozu, i współczesnego –
opisującego powstawanie komiksu, rozmowy artysty z ojcem i życie codzienne
Żydów, którzy po wojnie odnaleźli się w Ameryce. Co Spiegelman osiągnął,
przedstawiając te historie w formie komiksowej? Wydaje się, że po pierwsze coś,
co Scott McCloud nazwał „wzmocnieniem przez uproszczenie”. Po drugie – większe
zaangażowanie czytelnika (w swojej książce Understanding
Comics McCloud przekonuje, że łatwiej nam się identyfikować z kimś lub
czymś, kiedy jest to przedstawione w uproszczonej formie, ponieważ nasz umysł
sam funkcjonuje, używając modeli, a nie realistycznych obrazów rzeczywistości).
Myślę też, że komiks jest odpowiednią formą, by przedstawić dwa różne, ale
powiązane ze sobą wątki. Tylko on pozwala
bowiem na fizyczne zestawienie dwóch różnych obrazów w sposób sugerujący
umysłowi czytelnika obecność jakiegoś łączącego elementu i z natury
angażującego go w poszukiwanie tego łącznika. Ale czy to wystarczające usprawiedliwienie
dla rzekomo kontrowersyjnej formy komiksowej?
Zdjęcie makiety lubelskiej ulicy z Muzeum Diaspory Żydowskiej w Tel Awiwie. fot. autor |
W końcu świnia
– jedno z najważniejszych zwierząt hodowanych przez człowieka, bez którego nie
sposób sobie wyobrazić gospodarstwa. Polski zaś nie sposób wyobrazić sobie bez
wsi i pól, bo Polacy od początku byli narodem rolniczym. Poza tym świnia to
zwierzę inteligentne, choć może nieszczególnie ładne. Polacy i Polki, pomimo że
fizycznie ładni (jeśli można sobie w ogóle pozwalać
na takie uwagi), to w ogólnym sposobie bycia, codziennej kulturze, ubiorze i
manierach nie są przecież szczególnie wyrafinowani. Wreszcie, przedstawiając
Polaków jako świnie, jedno z ważniejszych zwierząt w gospodarstwie, Spiegelman
mocno zaznaczył naszą obecność na mapie Europy. Czy nie tego się dzisiaj
domagamy od zachodnich twórców? Oczywiście, chętniej byśmy widzieli siebie jako
orły, ale gdyby każdy kraj przedstawiono za pomocą jego zwierzęcia herbowego,
to Europy nie zamieszkiwałby nikt poza orłami i lwami.
Pierwsza strona okładki syjonistycznego pisma wydawanego w 1943 roku w Warszawie, na tej stronie donosi się o śmierci kolejnych Żydów w walkach. Muzeum Diaspory Żydowskie w Tel Awiwie. fot. autor |
I może nie
wdawajmy się póki co w postmodernistyczne dyskusje o historii jako narracji i
nie przypominajmy jak bardzo nie można ufać żadnemu narratorowi w kwestii
prawdy. Maus to naprawdę komiks
wybitny i niech to mało odkrywcze stwierdzenie posłuży jeszcze dziś za
konkluzję.
autor: Stanisław Butowski