Na początku nie miałem pojęcia,
gdzie w ogóle znajduje się Bejrut. Czy jest on stolicą jakiegoś kraju, czy
tylko zwykłym miastem. Jedyne, co o nim wiedziałem, to że pewna grupa muzyków z
USA postanowiła nazwać tak swój zespół. Dopiero później sięgnąłem do atlasu
geograficznego i sprawdziłem - Liban, w dodatku stolica i największe miasto w
tym państwie. Mimo
wszystko, nie zdecydowałem się na wnikliwsze poznawanie historii oraz kultury
tego miasta. Pozostała wyłącznie muzyka zespołu Zacha Condona.
Aż pewnego dnia przeczytałem w
internecie, że w Warszawie otwiera się bar o nazwie Beirut przy ul. Poznańskiej 12, a jego specjalnością będą dania z
hummusem. Pojawiło się pytanie - czy to na cześć zespołu czy miasta? A może
tego i tego? I co to w ogóle jest ten hummus? Czy ktokolwiek w kraju pierogami
i schabowymi płynącym będzie chciał to jeść? Do Beirutu wybrałem się po raz
pierwszy 3 lata temu i od tamtej pory nie potrafię się z nim rozstać. Dlatego
tym większa moja radość, że mogłem się tam wybrać po raz kolejny, zabierając
tam po raz pierwszy Jeremiego (który nota bene chyba nadal nie wie, czym
dokładnie jest ten hummus).
Jeremi: Co bierzesz?
Marcin: To co zawsze - kurczak z
hummusem.
Wszystko mają z hummusem?
Nie. Są na przykład szaszłyki z
kurczaka bez hummusu.
No dobra, to co mi polecasz? Może Beirut burger?
Jest spoko, ale nie masz już
dosyć jedzenia burgerów? Weź sobie to samo, albo hummus z suszonymi pomidorami.
Do tego dostaniesz jeszcze placki pita i będzie cacy. Ty mi lepiej powiedz, co
pijemy?
Ja biorę Duchesse de Bourgogne. Ty lubisz pszeniczne, więc weź
sobie litewskiego Baltasa.
No dobra, to wszystko jasne.
Po kilku minutach zajmujemy wolny
stolik i czekamy aż krzykną nasz numer, który będzie oznaczać jedno - bierzcie
i jedzcie.
Co? Martwisz się, że się tym nie
najesz?
Nie no, spoko. Nie jestem jakoś strasznie głodny.
No tak. Najwyżej następnym razem
weźmiesz tego burgera. Klimat Ci się podoba? Mapa Bejrutu na stolikach,
wojskowe mozaiki, granaty przypominające bombki choinkowe?
No właśnie, najbardziej rzuciły mi się w oczy te wszystkie elementy związane
z armią i militariami. Nie musisz znać historii politycznej Libanu, żeby domyśleć się,
że przeżyli kilka konfliktów zbrojnych i chyba nadal czuć tam wojenny klimat.
Dokładnie. Pamiętaj, żeby zahaczyć
na koniec o toaletę, też jest co oglądać. Dobry hummus?
Bardzo dobry. Tylko ta pita mogłaby być lekko ciepła i bardziej miękka.
Trąci czerstwym pieczywem.
Może taka właśnie musi być?
Rozpieściły cię tureckie kebaby i teraz tęsknisz za ciepłym placuszkiem.
Podoba mi się też pomysł z drewnianymi sztućcami i miską na
jedzenie. Zakładam, że mają mniej zmywania. Swoją drogą - ten drugi lokal też
jest ich?
Tak, to Kraken. Możesz sobie
podróżować po obydwu. Niezależnie gdzie zamówisz jedzenie. Ten sam właściciel.
Tam mają owoce morza, marynarski klimat, wiesz - Karaiby, rum i te sprawy. Ale to następnym razem! Jedz ten hummus.
Spróbuj sobie moje piwo, smakuje trochę jak wino, ale
jest bardzo ciekawe w smaku.
Faktycznie jak wino! Nie masz wrażenia, że na
początku smakuje jak zmywacz do paznokci? Nie ma takiego zapachu, ale w smaku
jest już to odczuwalne. Nie żebym kiedyś próbował... Duchesse de Bourgogne?
Księżna Burgundii. Warzone jest w starym flamandzkim stylu Red Ale – bardzo ciekawy styl. Piwo przez 18
miesięcy leży w dębowych beczkach, po czym jest mieszane z piwem, które leży
też w dębowych beczkach, ale 6 miesięcy. W aromacie, jak zauważyłeś, w ogóle
nie przypomina piwa. Jest bardzo octowe.
Jest trochę śliwek, na pewno bardzo
kwaśne. Piana mało obfita, drobno bąbelkowa. Występuje lekki lacing, czyli
piana zostaje na szkle. To bardzo dobrze świadczy o pianie i o piwie. Całkiem
fajnie może się komponować z hummusem, ponieważ nie jest to danie intensywne w smaku.
Zupełnie się nie gryzie.
Widzisz, a ja ciągle czuje
zmywacz do paznokci... Doceniam twoje odczuwanie smaków i zapachów w piwie.
Wiesz, odkąd zacząłem prace w barze i interesuję się
browarnictwem, znacznie poprawiła się moja sensoryka.
Sensoryka?
Sposób odczuwania smaków.
Co ty nie powiesz! Bardziej chodziło mi o to, że nie
sądziłem, że używasz takich słów...
W Krakenie było kiedyś genialne
piwo aromatyzowane rumem, ale podobno już go nie serwują, bo ktoś zgubił
przepis. Nie wiem, czy to jakaś miejska legenda, czy prawdziwa historia.
Robią własny browar? Całkiem nieźle jak na lokal, który nie jest
typowym multitap barem.
Nie wiem czy własny, ale tak
słyszałem. Może robiony specjalnie dla nich? Nazywał się Kraken, więc wszystko
na to wskazuje. Próbowałeś mojego piwa?
Litewska pszenica...
Sugerujesz, że litewska pszenica
jest gorsza od innych?
Sugeruję, że Litwini nie mają raczej rozwiniętego rynku piw. Piwo
nie ma wad, jeśli chodzi o aromaty. Czuć banan i goździki, ale są mało
wyczuwalne. Baltas to jest spory browar, więc robią je raczej pod publikę tak,
żeby smakowały wszystkim - mniejsze koszty produkcji. Według mnie jest
przeciętne. Nie ma czym się zachwycać. Lekkie, przyjemne w odbiorze piwo.
Konsumpcja trwa w najlepsze.
Hummus z kurczakiem szybko opuścił nasze miski, zostały tylko piwa...
Patrz, kiedyś to była ulica, która słynęła głównie z tego, że
łatwo było na niej dostać w mordę oraz poznać panie lekkich obyczajów, a teraz?
Jeden lokal - kuchnia izraelska, drugi - owoce morza, trzeci - kuchnia
libańska, czwarty - klubokawiarnia. Kultura, panie!
Kultura. Już myślałem, że
żałujesz, że tamte czasy nie powrócą. W dodatku puszczają naprawdę dobrą
muzykę. Mają chyba gotowe playlisty, bo często utwory się powtarzają. Są dużymi
fanami The Smiths i Beirutu.
Dla mnie idealnie. Kończysz?
Tak. Pełno tu ludzi wieczorami.
Widziałeś DJ-kę? W weekendy organizują imprezy, premiery płyt itp. Chociaż
według mnie jest to za mała powierzchnia na imprezę, ale znajomi mówią, że jest
super.
No dobra, spadamy?
Spadamy. Pamiętaj, żeby odwiedzić
jeszcze toaletę.
Beirut/Kraken rum bar
ul. Poznańska 12
Dania – około 20
złotych
Piwa – od 10 złotych
autorzy: Marcin Pietrowski, Jeremi Pedowicz
foto: Ewelina Lach
foto: Ewelina Lach